Translate

piątek, 15 marca 2013

Rozdział 9

- Nie wkurwiaj mnie - zaśmiałam się cicho. Pierwszy raz słyszę jak on klnie i stwierdzam, że całkiem zabawnie. - Chodź, idziemy do samochodu. Zimno się robi. - bez słowa poszłam za Malik'iem i wsiedliśmy do pojazdu.
- Przepraszam Amy - skierował się do mnie Liam.
- Dobra, spoko - poklepałam chłopaka po ramieniu. - Może teraz pójdziemy spać, a rano pomyślimy jak wrócić do domu, zgoda? - wszyscy pokiwali głowami, usadowili się wygodnie i odpłyneli. Ja niestety nie mogłam zasnąć, ponieważ głośne chrapanie Harolda mi to uniemożliwiało. Postanowiłam pogrzebać w skrytkach samochodu. Pierwsza była z płytami. Nirvana, Bob Marley, Justin Bieber, Justin Tmberlake, One Direction...... Kurwa co to jest?! Na opakowaniu widać było twarze chłopaków. Wiedziałam, że skądś ich kojarze, ale że zespół? Bez zastanowienia włożyłam płytkę do odtwarzacza w pojeździe. Miałam w dupie, że ich obudzę. Trzeba było mi powiedzieć. Rozbrzmiały pierwsze nuty, a reszta powoli otwierała oczy. Słuchałam uważnie i muszę przyznać, że całkiem niezłe.
- Zamierzaliście mi powiedzieć? - spytałam, lecz odpowiedziała mi cisza. Wyszłam z samochodu i położyłam się na trawie. Widziałam, że o czymś zaciekle dyskutują, jednak nic nie słyszałam. Byłam na nich wściekła, bo przecież bycie sławnym to tylko taka mała błachostka. Czułam jak moje powieki robią się cięższe i cięższe. W końcu odpłynęłam w objęciach Morfeusza....

*Perspektywa Zayn'a*
- Kurwa, jak ona to znalazła? - spytał Liam.
- Musiała tu szperać - odpowiedział Harry. - Co teraz chłopaki, a tak w ogóle, czemu od razu jej nie powiedzieliśmy? - zaczął z pretensjami.
- Idę z nią pogadać - wyszłem z samochodu i podeszłem do niej. To co tam zobaczyłem bardzo mnie rozśmieszyło. Amy tak słodziutko spała. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pojazdu.
- Przepraszamy! - zaczęli się drzeć.
- Zamknijcie się. Nie widzicie, że ona śpi - mówiłem do nich pół szeptem. - Jak z zasięgiem? - Liam wyciągnął telefon i pokręcił głową. - A może będziesz tak mądry i zobaczysz, czy na dworze jest? - podniosłem jedną brew. Palnął typowego facepalma'a i wyszedł. Poruszał się, aż w pewnym momencie zaczął skakać jak porąbany. Przyłożył słuchawkę do ucha i coś mówił. Pewnie zadzwonił do Paul'a, który jest wściekły.
- Będzie za pół godziny - powiedział Liam gdy tylko wsiadł do samochodu. - Jakbym jej nie znał, to teraz mógłbym powiedzieć, że jest całkowicie nieszkodliwa - westchnął.
- Pozory mylą - zaśmiała się Amy.
- To ty nie śpisz? - spytał lekko zdezorientowany Niall.
- Spałam, ale wy nie potraficie być cicho - przeciągnęła się.  Zobaczyłem, że się trzęsie, pewnie z zimna. Niestety nie miałem przy sobie, a nawet na sobie nic ciepłego.
- Chłopaki, mamy jakiś koc? - zapytałem, bo przeciez nie pozwolę, żeby moja malutka siostrzyczka zmarzła.
- A niby skąd mamy mieć? - odpowiedział pytaniem na pytanie Liaś.
- Nie wiem, ale popatrzcie na Amy - wszyscy zulistrowali ją wzrokiem na co ona lekko się speszyła. - Cała się trzęsie - usłyszałem tylko zatrzaskujące się tylnie drzwi samochodu. To był Louis, który zdejmował swoją bluzę. Otworzył drzwiczki od strony dziewczyny, założył na jej ramiona materiał i wrócił na swoje miejsce. Trochę mnie to zdziwiło, bo czasami mam wrażenie, że się zabiją, a tu proszę, coś takiego! Jak nie ma przy nas Amy to jest taki jak zawcze, czyli wesoły, zabawny i pełny życia, a jak jest jeszcze ona to jest jakiś ponury, ale widzę, że jego to trochę dołuje. No cóż, nic na to nie poradzę, ale chciałbym, żeby byli przyjaciółmi. Kto wie, może parą? Chyba mi odbija. Oni parą?! Prędzej, by się do grobu wpędzili. Teraz tylko musimy czekać na Paul'a......

____________________________
Ten rozdział w miarę mi się podoba, ale na pewno nie jest idealny. Za wszelki błędy przepraszam, ale mama przyszła i nie miałam czasu sprawdzić :/ To tyle :)

Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz