Translate

poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział 5

No to szykuje się impreza! Muszę się wyszaleć za wszystkie czasy, bo jak wrócę do Polski do Krakowa to rodzice będą chcieli mnie kontolować. Poszłam do pokoju Liam'a, bo tam miałam swoje rzeczy. Mam nadzieję, że go tam nie będzie. Otworzyłam powoli drzwi. Uff.. Nikogo nie ma. Zaczęłam przeglądać ciuchy. Rurki i luźna bluzka. Idealnie! Nie lubię sukienek, szpilek . To nie dla mnie. Mniejsza z tym, przebrałam się w wybrane ubrania i zbiegłam na dół. Zgodziłam się na tą imprezę tylko dlatego, że będzie alkohol. Ludzie powoli zaczynali przychodzić. Ile oni ich zaprosili?! Nie ważne. Ważne jest to, że muszę znaleźć partnera do picia.......

Pierwsza kolejka, druga kolejka, trzecia kolejka...... Świetnie pije się z Harry'm! Ten gościu jest fajny tylko po pijaku. Zrobiłam sobie nawet z nim zawody, kto więcej wypije! Zgadnijcie kto wygrał? Ja! Teraz pewnie zadacie pytanie czemu jeszcze nie jestem schlana w trzy dupy. Już wam mówię. Podczas tych ''zawodów'' wylewałam gorzałkę za siebie, a biedny Loczek wszystko pił skąd wiadomo, że jest nie trzeźwy. Od początku imprezy nie zobaczyłam ani razu Louis'a. Ciekawe gdzie on jest.... Po chwili poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Odwróciłam głowę. O wilku mowa! Za mną stał uśmiechnięty od ucha do ucha pasiasty.
- Cześć! Jak się bawisz?! - niestety chłopak musiał krzyczeć mi do ucha, bo inaczej pewnie bym nic nie usłyszała.
- Bywałam na lepszych! - odpowiedziałam równie głośno.
- Czyli ci się nie podoba?! - zaczął do mnie z pretensjami. - Dlaczego?!
- Nudno jest! - szatyn już powoli zaczynał mnie irytować. - Pokaże ci jak się bawimy w Polsce...
Poszłam do kuchni po kieliszki, wzięłam chyba z dwadzieścia. Szybko udałam się po jakiś mały stoliczek.
- DJ! Wyłącz muzykę! - krzyknęłam w stronę chłopaka, który stał za sprzętem. Zrobił tak jak prosiłam. Wszyscy zaczęli buczeć z niezadowolenia. - Dobra ludzie! Trzeba rozkręcić trochę tą imprezę! - rozłożyłam kieliszki na stoliczku i zaczełam rozlewać do nich gorzałkę. - Potrzebuję odważnego ochotnika. - wszyscy patrzyli po sobie. Pewnie szukając jednego, nieustraszonego.
- Ja jestem chętny! - krzyknął jakiś blondyn. Wyglądał na słodkiego i niewinnego chłopczyka.
- No dobra. Jak myślicie, kto więcej wypije? - spytałam "publiczności".
- Niall! - krzykneli równo. Czyli ten blondyn to Niall? Słodkie imię dla słodziutkiego chłopczyka.
- No to, zaczynaj - powiedziałam do chłopaka. Pierwszy kieliszek, drugi kieliszek, trzeci kieliszek, czwarty kieliszek, piąty i koniec. Szybko wziął butelkę wody, by móc ochłodzić rozpalone gardło.
- Nie pobijesz mnie dziewczynko! - naśmiewał się ze mnie ten gówniarz.
- To, że jestem o wiele mniejsza i młodsza, nie znaczy, że jestem słaba - syknęłam.
- Pokaż co potrafisz - uśmiechnął się cwaniacko. Podeszłam do stoliczka i wzięłam głęboki oddech. Pierwszy kieliszek, drugi kieliszek, trzeci kieliszek, czwarty kieliszek, piąty, szósty, siódmy i koniec, lecz ja nie rzuciłam się na wodę. Popatrzyłam zwycięsko na Niall'a. Chłopak stał zdezorientowany.
- No i co? Szczena opadła? - nie odpowiedział nic tylko usiadł na pobliskim krześle. Wszyscy zaczęli klaszczeć w dłonie. Lekko się zataczając podeszłam do Louis'a. Uśmiechnęłam się do niego leciutko jak malutka dziewczynka.
- Dobra, chodź - pociągnął mnie za rękaw kierując się w miejsce gdzie znajdują się schody.
- Nie, ja nigdzie nie idę - próbowałam się wyrwać, ale szatyn był silniejszy.
- Amy, ty jesteś pijana - chciał mnie uspokoić, lecz tym tylko mnie rozwścieczył.
- Nie jestem pijana! - zaczęłam protestować w wyniku czego poplątały mi się nogi. Czułam już jak spadam na podłogę, jednak coś lub ktoś nie pozwolił mi zetknąć się z ziemią. - No może troszeczkę - jęknełam z niezadowoleniem. Louis wziął mnie na ręce. Chciałam zaprotestować, ale nie miałam siły się z nim kłócić. Gdybym wiedziała co się za chwilę stanie, nigdy bym nie pozwoliła szatynowi pójść ze mną...

_______________________________________
Przepraszam, że taki krótki, ale jestem chora i nie dam rady za bardzo czego kolwiek sensownego napisać. I chciałam przeprosić, że w weekend nic nie dodałam, ale rodzice i brat są w domu, a nie mam ochoty, żeby kto kolwiek z moich znajomych i rodziny dowiedział się, że piszę, więc w każdy weekend nic nie dodam. Bardzo proszę o wyrażenie opinii na temat mojego bloga. To tyle :)

Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz