Translate

wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 6

Obudziłam się dosyć wcześnie, bo o dziewiątej. Nie mogłam sobie przypomnieć, co się działo wczoraj. Dobra, Amela myśl! Po kolei: impreza, "zawody" z Harry'm, rozmowa z Louis'em, znowu zawody, ale z Niall'em i znowu Louis, pójście do "mojego" pokoju i ....... o kurwa!

*Wspomnienie z wczorajszej imprezy*
- Amy ty jesteś pijana - chciał mnie uspokoić, lecz tym tylko mnie rozwścieczył.
- Nie jestem pijana! - zaczęłam protestować w wyniku czego poplątały mi się nogi. Czułam już jak spadam na podłogę, jednak ktoś lub ktoś nie pozwolił mi zetknąć się z ziemią. - No może troszeczkę - jęknełam z niezadowolenia. Louis wziął mnie na ręce. Chciałam zaprotestować, ale nie maiałam siły się z nim kłócić. Ostożnie i powoli wchodził po schodach, jakby bał się, że mnie upuści. Wszedł do pokoju Liam'a, w którym nikogo nie było. Delikatnie położył mnie na łóżku i już chciał odejść, lecz ja mu nie pozwoliłam. Pociągnełam go lekko za rękaw:
- Zostań ze mną. Nie chcę być sama - powiedziałam cichutko, ale chłopak to wyraźnie usłyszał i położył się koło mnie. Gładził mnie po włosach i całował w czułko. Leżałam na brzuchu, więc byłam tyłem do pasiastego. Po chwili szatyn obrócił mnie do siebie i pocałował. Ku mojemu zaskoczeniu odwzajemniłam pocałunek. Trwaliśmy razem przez dobre kilka minut. W końcu Lou oderwał się ode mnie i popatrzył prosto w oczy. Widziałam w nich iskierki radości, które chciał ukryć. Chłopak wstał i wyszedł. Tak poprostu. Zamknełam oczy i mimo głośnej muzyki, zasnęłam.........

*Teraźniejszość*
No i co teraz?! Pewnie też był pijany i nie będzie nic pamiętać. Co ja gadam?! On był trzeźwy! Myśl Amela, myśl! Nerwowo przygryzłam wargę. Mam pomysł! Będe udawać, że nic nie pamiętam. Na pewno to kupią. Zadowolona wyszłam z cieplutkiego łóżeczka. Będe musiała też udawać zkacowaną przed chłopakami. Mówiłam już, że jestem wspaniałą aktorką? Chyba tak. Przebrałam się w luźne dresy i zeszłam na dół.
- Kac doskwiera? Idź do Malik'a! - krzyknął w moją stronę Liam.
- Zamknij się, głowa mnie boli - jęknął Niall.
- Jaki znowu, kurwa Malik? - spytałam. Naprawdę nie wiedziałam, który to jest. Przedstawiali się tylko imionami.
- Ja jestem Malik - mruknął Zayn wchodząc do salonu. - W kuchni masz tabletki - i położył się na kanapie obok blondyna. Bez słowa weszłam do pomieszczenia, w którym znajdowały się leki. Gdy weszłam, zobaczyłam Lou opierającego się o blat. Patrzył się na okno, a raczej przestrzeń za nim. Przeszłam koło niego bez żadnych słów prosto w kierunku lodówki. Wyciągnełam wodę, a po drodze wzięłam tabletki, żeby nie było podejrzeń. Już chciałam wychodzić, jednak pewien człowieczek mnie zatrzymał:
- Nie źle się wczoraj opiłaś - stwierdził Louis.
- Tak bardzo, że nic nie pamiętam. Może ty mi powiesz. Zrobiłam wczoraj coś głupiego? - trochę się bałam, że powie "tak, całowaliśmy się",ale musiałam sprawdzić, czy dla niego znaczyło to coś więcej.
- Te zawody z Niall'em to była jedna, wielka głupota - widziałam na jego twarzy grymas.
- To ty jesteś jedną, wielką głupotą! Przynajmniej chciałam rozkręcić tą imprezę, bo inaczej ludzie nawet za trzydzieści lat pamiętaliby ją jako nudną! - wydarłam mu się prosto w twarz.
- Przesadzasz - powiedział już chyba lekko zdenerwowany chłopak.
- Co "przesadzasz"?! Nic nie przesadzam! Taka prawda! Gdyby nie ja, ludzie, by już obgadywali was po kątach, że jesteście luzerami!
- Zamknij się! - krzyknął zdenerwowanym głosem rzucając w ścianę talerzem. Nie czekając długo podałam mu drugi.
- Proszę, porzucaj sobie. Dobrze ci to zrobi - powiedziałam. Już brał zamach, gdy do kuchni weszła reszta domowników.
- Co wy robicie?! - zaczął z pretensjami Liam. - Czy wy jesteście mądrzy?! Louis od kiedy ty rzucasz talerzami?! - zaśmiałam się cicho. Brązowooki popatrzył na mnie z miną godną mordercy. Wtedy już nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
- Ale wy jesteście żałośni, myślicie, że jak zrobicie jedną imprezę w dodatku tak nudną jak flaki z olejem, to jesteście fajni? Od razu wam odpowiem, nie - dumnie wyszłam z pomieszczenia, w którym za pewne zostali zdziwieni chłopcy. Trochę szczerości im nie zaszkodzi. Mnie ludzie oceniają na codzień, więc ja oceniam innych. Weszłam do pokoju Liam'a i wyszłam na balkon. Musiałam choć trochę odreagować. Wyciągnęłam fajkę i odpaliłam. Powoli się zaciągając, moje ciało uspokajało się. Jednak mój spokój nie trwał wiecznie. Słyszałam jak ktoś otwiera drzwi balkonowe. Tym kimś okazał się być szanowny pan Malik. Pewnie za chwilę usłuszę jak to palenie jest nie zdrowe i powinnam z tym zerwać. Nic sobie nie robiąc z jego obecności, zaciągałam się dalej.
- Przepraszam za Louis'a. On taki naprawdę nie jest - prychnęłam pod nosem.
- Uświadomię ci jedno. Mam. Go. W dupie - powiedziałam z lekka przesłodzonym głosikem.
- Nie wiedziałem, że palisz - bardziej skierował to do siebia niż do mnie.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz - uśmiechnęłam się sztucznie.
- No to pozwól, że się dowiem
- Jak? - spytałam lekko zdziwiona.
-Ty mi opowiesz - wyszczerzył się niczym głupi do sera. Nie wiem czemu, ale opowiedziałam mu chyba o całym moim życiu. O tym jak poznałam moją najlepszą przyjaciółkę Julę, jak spotkałam Pawła i o rodzicach, i o problemach w szkolę. - Teraz wiem o tobie dosłownie wszystko - stwierdził. - Ja też palę - powiedział nieśmiało.
- Naprawdę? To wspaniale. Nie lubię sama palić, to takie nudne - jęknełam z grymasem.
- Mam do ciebie pytanie - zaczął nie pewnie.
- Wal śmiało - klepnełam bruneta po ramieniu chcąc dodać mu otuchy.
- Zostaniesz moją.............

____________________________
Jest piąty rozdział! Nie podoba mi się on. Tak dużo bezsensownych dialogów. No, ale opinie zostawiam wam :) A ty Agatko! Przez ciebie nie spałam całą noc. Ten komentarz nie dawał mi zmrużyć oka nawet na chwilę. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Bardzo ci dziękuję <33

Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz