Translate

czwartek, 14 marca 2013

Rozdział 8

Nie! Ja tu dłużej nie wytrzymam! Nie wiem ile tu już jestem, ale chcę stąd wyjechać! Codziennie skaczemy sobie do gardeł z Lou. Na szczęście, dzień w dzień gdzieś wszyscy wychodzą, wtedy mam spokuj. A tak w ogóle to gdzie oni tak chodzą? Pytałam kilka razy Liam'a, ale za każdym razem mnie zbywał. Jeszcze jest jedna sprawa z Zayn'em. Wydaje mi się, że gdzieś go widziałam. Może jest modelem? A może jakiś celebryta? Chyba mi odwala. Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi.
- Hej - wszedł Liam. - Ty pytałaś mnie kiedyś, gdzie codziennie jeździmy. Porozmawiałem z chłopakami i stwiedziliśmy, że powinnaś się dowiedzieć, więc dzisiaj jedziesz z nami - uśmiechnął się szeroko. - Widzę cię o piętnastej na dole - i wyszedł. Spojrzałam na zegarek, została mi jeszcze godzina. Nie chętnie wstałam i poszłam do mojej własnej łazieńki. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w wcześniej wybrane ciuchy. Zeszłam na dół, by coś zjeść. Nikogo niebyło, pewnie przygotowują się na wyjście. Podeszłam do lodówki. Kurwa, pusto. Kiedyś uduszę tego Niall'a. Z pozorów miły, słodki i nieszkodliwy chłopaczek, a tak naprawdę to wredna, głupia, mała bestia. No nic, pozostaje mi głodówka. Słyszałam jak ktoś schodzi po schodach. Okazało się, że to te durne łajzy. Bez słowa, poszłam do hollu i ubrałam moje czarne conversy i wyszłam przed dom. Na pojeździe stał dość duży samochód. Nie dziwię się, przecież jedzie nas szóstka. Chłopcy ominęli mnie i dosłownie rzucili się na pojazd. Kierowcą był Liam, a koło niego siedział Harry. Za nimi Zayn i Niall, a na samym końcu Louis. Zaraz, co?!
- Kurwa, gdzie ja będę siedzieć? - spytałam jeszcze w miarę spokojna.
- Jak to gdzie? Z Lou, kochana - wyszczerzył się Styles. On jest na drugim miejscu w liście, kogo chciałabym zabić. Chyba nie muszę mówić kto jest na pierwszym? (czytaj: Louis). Nie chętnie usiadłam koło pasiastego, ale niestety nie miałam wyboru.
- Odrazu mówię: jak się do mnie odezwiesz dostaniesz w ryj, jasne? - powiedziałam głosikiem małej dziewczynki. Odwróciłam głowę do okna i patrzyłam na przestrzeń za nim. Jechaliśmy chyba już z godzinę, a Liam mówił, że jeszcze trochę zostało.
- Kuźwa Liam, ile jeszcze? - jęczałam.
- Zamknij się dziewczyno! Nikt nie ma ochoty słyszać jak ty marudzisz! - wydarł mi się prosto w twarz Louis.
- No to kurwa wyjdź jak ci przeszkadzam! Nie trzymam cię tu na siłę! - krzyknęłam równie głośno. Nagle poczułam jak Liam gwałtownie hamuje i zatrzymuje sią na poboczu.
- Wyjdźcie i się uspokujcie - popatrzył na nas, jakby mógł zabijać wzrokiem już byśmy padli. Bez słowa wyszłam z pojazdu, a zaraz za mną Louis. Znowu zaczął się na mnie drzeć, więc ja nie zostałam mu dłużna. Nawet nie wiem, co krzyczeliśmy. Skakaliśmy sobie do gardeł jakieś dzieścięć minut gdy do akcji wkroczył Zayn.
- Dobra koniec. Harry pójdzie do tyłu, a Amy pójdzie koło Liam'a, może być? - Oboje z Lou pokiwaliśmy głowami. Loczek nie chętnie opóścił swoje miejsce, ale nie miał nic do gadania. Wsiedliśmy już wszyscy i pojechaliśmy dalej.
- Nie, nie - zaczął szeptać pod nosem Liam. Zauważyłam, że samochód zwalnia, aż całkowicie się zatrzymaliśmy. - O boże - szatyn schował twarz w dłoniach. - Benzyna się skończyła.
- Co?! - krzykneliśmy wszyscy jednocześnie.
- Zapomniałeś zatankować?! -zaczęłam się na niego drzeć.
- Zamknij się! Daj mi pomyśleć - prychnęłam. - Wiem, zadzwonimy po Paul'a - stwierdził. Wyciągnął telefon i od razu mina mu zżedła. - Nie ma zasięgu.
- Ja pierdole. Dobra ile mamy stąd do domu? - spytałam spokojnie.
- Jakieś dwie godziny pieszo - odpowiedział Zayn.
- A do tego miejsca gdzie mieliśmy jechać?
- Też dwie godziny - powiedział cicho.
- No to zajebiście - wyszłam z pojazdu i zapaliłam fajkę. Chwilę później, znalazł się koło mnie Zayn.
- Mogę, bo ja swoich zapomniałem - patrzył się swoimi czekoladowymi oczami w swoje białe vansy. Bez słowa podałam mu paczkę, wziął sztukę i grzecznie podziękował. Było już ciemno i zimno. Muszę zapamiętać, żeby następny raz ciepło się ubrać jak z nimi jadę.
- Zapowiada się długa noc - westchnęłam.

______________________
Coraz gorzej mi idzie. Nie jestem pewna czy dobrze zrobiła, że założyłam tego bloga, ale dociągne go do końca, bo sobie to postanowiłam. To tyle :)

Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz