Jestem w Polsce już dwa dni. Jutro mam iść do szkoły i zobaczyć te fałszywe mordy. Plus tego wszystkiego jest taki, że zobaczę swoją przyjaciółkę Maję. Rodzice są bardzo zadowoleni z mojego wyjazdu. Cieszą się, że jestem grzeczna, cicha i spokojnie odrabiam lekcje. Przyznam, że przez ten miesiąc gdy mnie nie było trochę materiału przerobili. Mówiąc trochę, mam na myśli bardzo, bardzo dużo. Czeka mnie długa noc...
***
Rano obudził mnie śmiech mamy. Podniosłam się z mojego łóżka. Dzisiaj było wyjątkowe twarde i niewygodne. Zdziwiłam się gdy otwarłam oczy. Byłam na podłodze wśród tych zjebanych książek. Podczas nauki musiałam zasnąć. Wstałam powoli i dopiero wtedy poczułam okropny ból w plecach. Ugh... Ostatni raz śpię na podłodze. Poszłam do łazienki trochę ogarniając twarz od płaczu oraz roztrzepane włosy, które były wszędzie. Ubrałam się w to co zwykle. Rurki, bluza i trampki. Spakowałam wszystkie potrzebne książki do plecaka i bez śniadania wyszłam z domu. Miałam jeszcze godzinę do rozpoczęcia zajęć, ale ja zawsze wychodziłam wcześniej by spotkać się z moimi "przyjaciółmi". W ciągu dwudziestu minut byłam już w parku gdzie zwykle przesiadywała moja paczka. Chciałam z nimi pogadać. Powoli podeszłam od tyłu naszej ławki, a to znaczy, że nikt mnie nie widział, ponieważ wszyscy siedzieli na ławce. Po chwili podeszłam na tyle blisko by usłyszeć ich rozmowę.
- Ej, a kiedy Amela wraca? - spytał ten głupi, wredny plastik.
- Jakoś teraz. No kurwa, ja nie chcę, żeby wracała. Może będzie miała jakiś wypadek i zginie? Byłoby zajebiście - rozmarzył się Dawid.
- Spokojnie, jak przyjedzie to rozwalę ją moim czołgiem - powiedział Michał, a po chwili wszyscy zaczęli się śmiać. W jednej sekundzie, w mojej głowie zrodził się plan.
- O wspaniały żart Misiek! A znasz ten o Jasiu? - spytałam sarkastycznie. Na mój głos, wszyscy się odwrócili, a na ich twarzach można było wyczytać zdziwienie i odrobinę strachu. Uśmiechnęłam się do nich sztucznie i szybkim marszem podeszłam bliżej. - Wiecie co? Jesteście żałośni. Obrabiacie mi dupę za plecami, bo nie macie własnego życia. Smutne - wywinęłam wargę z udawanym przejęciem. Odwróciłam się na pięcie i dumnie udałam się do szkoły. Przed nią znajdował się mały dziedziniec, na którym większość uczniów przesiadywała przed lekcjami, w trakcie przerw lub po zajęciach. Usiadłam pod moim ulubionym drzewem i w spokoju czekałam na moją przyjaciółkę. Po dziesięciu minutach zobaczyłam ją, ale nie samą. Była z chłopakiem. Była.... z Pawłem? Powoli wstałam. Na chwilę spuściłam z nich wzrok by wziąć moją torbę. Gdy znowu na nich spojrzałam, zauważyłam, że się całują. W szybkim tempie podeszłam do nich. Nadal się miziali, a we mnie się już gotowało, ale postanowiłam zachować pozory spokojnej. Głośno odchrząknęłam, a oni momentalnie od siebie.
- Amelka? Co ty tutaj robisz? - wyjąkała przestraszona Maja. Paweł był bardzo z siebie zadowolony. Robił to celowo. Chciał, żebym cierpiała. Każdej swojej byłej rujnował życie, ja to wiedziałam od zawsze, ale oczywiście musiałam z nim być. Ale kurwa byłam głupia!
- Hmm.. Niech pomyślę. Chodzę do szkoły? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. - Ale to nie ważne. Ważne to co ty robisz? - milczała. - Tak przyjaciółki nie robią. Dam ci jedną szansę, bo każdy moim zdaniem na nią zasługuję, ale musisz go zostawić. On ci zrujnuje życie - uświadomiłam parę rzeczy blondynce. Popatrzyła na niego ze smutkiem.
- Ale ja nie chcę tej szansy. Wolę jego - przełknęła głośno ślinę. Zatkało mnie.
- Co ty powiedziałaś? - spytałam się by powtórzyła swoje słowa.
- Wybieram Pawła - odpowiedziła szeptem. Widziałam jego chytry uśmieszek. Nienawidziłam jego, że tak łatwo dziewczyny mu ulegają.
- Brawo! Nie masz już przyjaciółki! - wykrzyknęłam wściekła. Odwróciłam się i szybkim marszem szłam w kierunku wejścia do szkoły.
- Nie musisz się martwić! Gabi ją już dawno zastąpiła! - powiedział równie głośno ten debil. W zawrotnym tępię się odwróciłam. Przecież ten plastik był naszym odwiecznym wrogiem. Ona tylko kiwnęła głową na znak, że się z nim zgadza. Pobiegłam do szkoły bardzo szybko. Usiadłam na schodach na drugim piętrze. Często tam przesiadywałam gdy chciałam być sama. Świat już mi się zawalił. Najpierw wyjazd z Londynu od nich, a teraz Maja. Myśląc o tym wszystkim rozpłakałam się.
- Kołek! - zawołał wesoły głos pewnego chłopaka. To był Kamil. Nazywał mnie kołkiem, ponieważ gdy byliśmy w podstawówce, poszłam razem z nim na konkurs wierszyków. Niestety się zacięłam i stałam jak kołek. Stąd to przezwisko. Chyba zauważył moje łzy, gdyż usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem.
- Chodzi o Majkę i Pawła, zgadłem? - popatrzyłam na niego zdziwiona. Skąd on... - Cała szkoła już to wie. Zaraz po tym jak wyjechałaś przystawił się do niej, a ona od razu mu uległa - wyjaśnił. Zaczęłam bardziej płakać.
- Tyle nieszczęść na raz - wyjąkałam. Zmarszczył brwi po czym dodałam szybko. - Na razie nie jestem gotowa by o tym mówić i nie wiem, czy mogę ci do końca zaufać. Prawie cię nie znam - powiedziałam cicho.
- Rozumiem - przytulił mnie do siebie bardzo mocno, a po chwili usłyszałam dzwonek na lekcję. Odepchnęłam go lekko i zaczęłam wycierać łzy.
- Muszę się ogarnąć. Przecież nie mogę im pokazać, że jestem słaba. Ucieszy ich fakt, że mnie złamali, a tak nie jest. Jestem silna - wypowiedziałam te słowa pewnie. Wstałam, poprawiłam włosy i udałam się do klasy. Wszyscy już siedzieli na miejscach. Popatrzyli w moją stronę, a na ich twarzach można było zobaczyć obrzydzenie moją osobą.
- No hej wszystkim! Ja też się za wami stęskniłam! - powiedziałam sarkastycznie i wesoło. Bardzo się zdziwili moim zachowaniem, bo nie wszyscy mogą się pozbierać w kilka minut po stracie jedynej przyjaciółki. Ha! Czyli jednak chodziło tylko o to. No niestety, jestem silna, nikt mnie nie złamie. Usiadłam w wolnej ławce i powoli rozłożyłam na niej wszystkie moje rzeczy. Siedziałam za Mają i Gabą. Byłam zadowolona ze swojego postępowania. Obie patrzyły po sobie zdziwione. Przyjaciółeczki się znalazły. Pff... Znienawidziłam ją tak samo jak całą resztę gwiazdorów z naszej szkoły. Racja, jest mi smutno, ale przy okazji dowiedziałam się jaka z niej fałszywa żmija. Cały dzień minął dość spokojnie. Myślę, że mogę zaufać Kamilowi. Spotkałam się z nim po szkole. Wszystko mu opowiedziałam. Jedyny mnie zrozumiał....
_____________________________________
No i jak? Chciałam trochę do powiedzieć do tego rozdziału. Ten pomysł o Mai przyszedł mi z własnych błędów życiowych. Nie, że odstawiłam swoich przyjaciół bo byli np. mało popularni itp. Ale zrodził mi się pewien plan w tej durnej głowie, ale o tym pomyśle dowiecie się za parę tygodni, może i miesięcy. Teraz ogólnie mam mętlik w głowie. Oczywiście chodzi o te durne gimnazjum! Po gówno to wymyślili, mogło by zostać te osiem klas i byłoby po problemie, no ale muszą utrudnić człowiekowi życie! To chyba tyle ;)
Do zobaczenia! <3
- Ej, a kiedy Amela wraca? - spytał ten głupi, wredny plastik.
- Jakoś teraz. No kurwa, ja nie chcę, żeby wracała. Może będzie miała jakiś wypadek i zginie? Byłoby zajebiście - rozmarzył się Dawid.
- Spokojnie, jak przyjedzie to rozwalę ją moim czołgiem - powiedział Michał, a po chwili wszyscy zaczęli się śmiać. W jednej sekundzie, w mojej głowie zrodził się plan.
- O wspaniały żart Misiek! A znasz ten o Jasiu? - spytałam sarkastycznie. Na mój głos, wszyscy się odwrócili, a na ich twarzach można było wyczytać zdziwienie i odrobinę strachu. Uśmiechnęłam się do nich sztucznie i szybkim marszem podeszłam bliżej. - Wiecie co? Jesteście żałośni. Obrabiacie mi dupę za plecami, bo nie macie własnego życia. Smutne - wywinęłam wargę z udawanym przejęciem. Odwróciłam się na pięcie i dumnie udałam się do szkoły. Przed nią znajdował się mały dziedziniec, na którym większość uczniów przesiadywała przed lekcjami, w trakcie przerw lub po zajęciach. Usiadłam pod moim ulubionym drzewem i w spokoju czekałam na moją przyjaciółkę. Po dziesięciu minutach zobaczyłam ją, ale nie samą. Była z chłopakiem. Była.... z Pawłem? Powoli wstałam. Na chwilę spuściłam z nich wzrok by wziąć moją torbę. Gdy znowu na nich spojrzałam, zauważyłam, że się całują. W szybkim tempie podeszłam do nich. Nadal się miziali, a we mnie się już gotowało, ale postanowiłam zachować pozory spokojnej. Głośno odchrząknęłam, a oni momentalnie od siebie.
- Amelka? Co ty tutaj robisz? - wyjąkała przestraszona Maja. Paweł był bardzo z siebie zadowolony. Robił to celowo. Chciał, żebym cierpiała. Każdej swojej byłej rujnował życie, ja to wiedziałam od zawsze, ale oczywiście musiałam z nim być. Ale kurwa byłam głupia!
- Hmm.. Niech pomyślę. Chodzę do szkoły? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. - Ale to nie ważne. Ważne to co ty robisz? - milczała. - Tak przyjaciółki nie robią. Dam ci jedną szansę, bo każdy moim zdaniem na nią zasługuję, ale musisz go zostawić. On ci zrujnuje życie - uświadomiłam parę rzeczy blondynce. Popatrzyła na niego ze smutkiem.
- Ale ja nie chcę tej szansy. Wolę jego - przełknęła głośno ślinę. Zatkało mnie.
- Co ty powiedziałaś? - spytałam się by powtórzyła swoje słowa.
- Wybieram Pawła - odpowiedziła szeptem. Widziałam jego chytry uśmieszek. Nienawidziłam jego, że tak łatwo dziewczyny mu ulegają.
- Brawo! Nie masz już przyjaciółki! - wykrzyknęłam wściekła. Odwróciłam się i szybkim marszem szłam w kierunku wejścia do szkoły.
- Nie musisz się martwić! Gabi ją już dawno zastąpiła! - powiedział równie głośno ten debil. W zawrotnym tępię się odwróciłam. Przecież ten plastik był naszym odwiecznym wrogiem. Ona tylko kiwnęła głową na znak, że się z nim zgadza. Pobiegłam do szkoły bardzo szybko. Usiadłam na schodach na drugim piętrze. Często tam przesiadywałam gdy chciałam być sama. Świat już mi się zawalił. Najpierw wyjazd z Londynu od nich, a teraz Maja. Myśląc o tym wszystkim rozpłakałam się.
- Kołek! - zawołał wesoły głos pewnego chłopaka. To był Kamil. Nazywał mnie kołkiem, ponieważ gdy byliśmy w podstawówce, poszłam razem z nim na konkurs wierszyków. Niestety się zacięłam i stałam jak kołek. Stąd to przezwisko. Chyba zauważył moje łzy, gdyż usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem.
- Chodzi o Majkę i Pawła, zgadłem? - popatrzyłam na niego zdziwiona. Skąd on... - Cała szkoła już to wie. Zaraz po tym jak wyjechałaś przystawił się do niej, a ona od razu mu uległa - wyjaśnił. Zaczęłam bardziej płakać.
- Tyle nieszczęść na raz - wyjąkałam. Zmarszczył brwi po czym dodałam szybko. - Na razie nie jestem gotowa by o tym mówić i nie wiem, czy mogę ci do końca zaufać. Prawie cię nie znam - powiedziałam cicho.
- Rozumiem - przytulił mnie do siebie bardzo mocno, a po chwili usłyszałam dzwonek na lekcję. Odepchnęłam go lekko i zaczęłam wycierać łzy.
- Muszę się ogarnąć. Przecież nie mogę im pokazać, że jestem słaba. Ucieszy ich fakt, że mnie złamali, a tak nie jest. Jestem silna - wypowiedziałam te słowa pewnie. Wstałam, poprawiłam włosy i udałam się do klasy. Wszyscy już siedzieli na miejscach. Popatrzyli w moją stronę, a na ich twarzach można było zobaczyć obrzydzenie moją osobą.
- No hej wszystkim! Ja też się za wami stęskniłam! - powiedziałam sarkastycznie i wesoło. Bardzo się zdziwili moim zachowaniem, bo nie wszyscy mogą się pozbierać w kilka minut po stracie jedynej przyjaciółki. Ha! Czyli jednak chodziło tylko o to. No niestety, jestem silna, nikt mnie nie złamie. Usiadłam w wolnej ławce i powoli rozłożyłam na niej wszystkie moje rzeczy. Siedziałam za Mają i Gabą. Byłam zadowolona ze swojego postępowania. Obie patrzyły po sobie zdziwione. Przyjaciółeczki się znalazły. Pff... Znienawidziłam ją tak samo jak całą resztę gwiazdorów z naszej szkoły. Racja, jest mi smutno, ale przy okazji dowiedziałam się jaka z niej fałszywa żmija. Cały dzień minął dość spokojnie. Myślę, że mogę zaufać Kamilowi. Spotkałam się z nim po szkole. Wszystko mu opowiedziałam. Jedyny mnie zrozumiał....
_____________________________________
No i jak? Chciałam trochę do powiedzieć do tego rozdziału. Ten pomysł o Mai przyszedł mi z własnych błędów życiowych. Nie, że odstawiłam swoich przyjaciół bo byli np. mało popularni itp. Ale zrodził mi się pewien plan w tej durnej głowie, ale o tym pomyśle dowiecie się za parę tygodni, może i miesięcy. Teraz ogólnie mam mętlik w głowie. Oczywiście chodzi o te durne gimnazjum! Po gówno to wymyślili, mogło by zostać te osiem klas i byłoby po problemie, no ale muszą utrudnić człowiekowi życie! To chyba tyle ;)
Do zobaczenia! <3
O! I to rozumiem! Widzisz, jak my się rozumiemy? O tych gimnazjach myślę to samo!
OdpowiedzUsuńA rozdział wspaniały!
Genialny rozdział! ! !
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o gimnazja to się z tobą zgadzam. Moja mama codziennie powtarza, żepowinno być 8 klas i już.
Głównie chodzi jej chyba o to że w gimnazjum pogorszyły mi się oceny... bla bla bla...
Czekam na kolejny rozdział :)
Powodzenia w szkole :D